Weszłam. Wzięłam sobie. I wyszłam. Bezczelnie,
bezszelestnie, bez komentarza.
Ukradłam wigwam od Martyny Gie. Pomysł na wigwam
znaczy się.
I trochę go skompresowałam co by do naszego m2 wszedł. I wlazł.
Jest.
Oto przepis:
SKŁADNIKI:
- dwa koce lub dwa plażowe ręczniki
- klamerki
do bielizny
- poduszkę
- lalkę
- Zosię
(zamiennie może być inny kochany Berbeć – bo ja swojego NIE DAM!)
- i
kwintesencja: suszarka na pranie: ale taka która nie krzyżuje nóżek
PRZEPIS:
PLUSY:
- suszarka jako wigwam –
2 w 1; oszczędność miejsca
- wzbudza emocje – rozkładana sporadycznie za każdym razem
podobnie cieszy,
wigwam stoi cały czas i może się znudzić
- orginalny design
- większa niż wigwam – nawet ja się w nim mieszczę i Arek
MINUSY:
- Jest brzydki, klamotny
- Więcej wad nie dostrzegam
Więc Zosia wraz z rodzicami zaprasza do środka swojego świata!
Mama tu!
Jesteś genialna! Żałuję, że ja jako dziecko nie wpadłam na to by swój "namiot" z kocy zrobić właśnie przy użyciu suszarki do prania! A taki był z tym kłopot :)
OdpowiedzUsuńNo to mam nadzieje ze nie czujesz się urazona ze Ci wigwam ukradłam :-P a mi kuzynka się przyznała ze jej dzieciaki ze stołu takowy namiot robiły i \ rodzina nie miała gdzie jeść posiłków :-/ ;-)
UsuńTakże suszarka jest chyba lepszym rozwiązaniem, ale namiot funkcjonuje tylko " między jednym praniem a drugim..
Pozdro wielkie
AM