16.12.14
Żelazna zasada.
Wprawdzie przez te kilka miesięcy nie spotkałam żadnego Zarazka,
ale prasowaniem uspokajałam swoje matczyne sumienie.
Przeszło mi gdy Zosia skończyła pół roku (magiczna granica kilku początków
i końców mniej lub bardziej idiotycznych przyzwyczajeń).
Wolałam spędzać więcej czasu z Zośkiem, niż z zarazkami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
My prasowaliśmy tylko po pierwszym wypraniu bo tak doradziła położna, i dziecię żyje i dobrze się ma :)
OdpowiedzUsuńHa! Szkoda ze mi tak polozna nie doradzila ;-) no ale było i na szczęście MINĘŁO, jak pisałam w poście - koniec z pprasowaniem!! :-D
UsuńPozdrawiam :-)
Ja nie nawidzę prasowania! A jak uprasować te malusiunieńkie ubrania w rozmiarze 52 !?!? Nigdy nie byłam zwolenniczką prasowania dziecięcych ubrań,ponieważ kiedyś słyszałam, że może to sklejać włókna i gorzej będzie oddychać (skóra oczywiście).
OdpowiedzUsuńMama Wojtusia