Będzie szczypta o konsumpcjonizmie. A raczej wuchta*. Bo rodzice i ich dziecko
są zarzucani potrzebnymi gadżetami. I potem awers: im się zarzuca, że nie idą
z duchem czasu. I rewers: że z kolei bajerują i kupują coraz to nowe gadżety
dla dziecka/siebie. Słowo zachcianka zostało wyparte z naszego słownika.
Zastąpiła je potrzeba. Potrzebne jest przecież Wszystko. Na już. W dużej ilości
i najlepszej jakości. Bo jak nie masz Tego, to…. .** A rodzic to bardzo chłonny grunt.
Jakby miał dziecko obsługiwać bez tych wszystkich gadżetów. Ach przepraszam,
niezbędnych akcesoriów. Jeszcze by je okaleczył. I nie przytaczam tutaj nawet
potrzeb dziecka. Bo to już w ogole temat – potok. Tu chodzi tylko o zabawki rodzica.
Bo chce dla dziecka jak najlepiej.
Najlepiej mi się o tym pisze z autopsji. Eh. Wypełnione po brzegi auto,
na trzydniowy pobyt z Zosią u rodziców, mówi samo za siebie – uległam***.
Nie żeby tak od razu to Wszystko mieć, ale kilka Tych rzeczy mam.
A przecież gadżetów jest wuchta. I tu właśnie ich wykaz. Subiektywny.
Dla przestrogi, śmiechu, i może recenzji.
Część z nich jest rzeczywiście dosyć przydatna (nie mylić z niezbędną),
a część po prostu z marszu mnie śmieszy. Macie jakieś swoje ulubione
gadżety-rozweselacze? Albo te, które wydają się z lekka pomocne.
Bo o tych, które rzeczywiście na maksa się przydają, to może osobno jakiś przyszły pościk.
Tu bardziej dla śmiechu, i z dedykacją dla starszego pokolenia, które śmieje się z moich Niezbędnych akcesoriów. Podajcie w komentarzach swoje typy – jak mnie ładnie rozśmieszą
to dorysuję do powyższego ilustracyjnego zestawienia.
- Osłonka na siusiak; jak sama nazwa wskazuje: osłania przy przewijaniu/ mój ulubiony gadżet, ale może się śmieję, bo mam Zosię, a nie Stasia
- Aspirator do nosa; czyli: Jezu dlaczego Ty jej zjadasz babole?! / trochę z dedykacją dla Mamusi, bo ja tam uważam, że to przydatne, ale jestem w końcu z pokolenia, które uważa że gruszki są niehigieniczne
- Smoczek-podajnik do leków / no tu już czysta salwa śmiechu, że niby strzykawką się nie da podać? Chyba, że to moja Zocha taka pokorna w tej kwestii…
- Worki na wymiociny; absorbują zapach i ciecz, zamykane hermetycznie/ no kur…., nie wytrzymam, chyba zwymiotuję…
- Kubek 360; można pić z niego dookoła i nie kapie / brzmi ładnie, przygotowuje do picia z normalnego kubka, bo kubki niekapki są be! Gadżet jeśli chodzi o cenę, sorry ale prawie pięć dych za plastikowy kubek?! Ale Zosiek już ogarnia normalne kubki, i chętnie do nich dziób przystawia
- Siateczka na jedzenie; rodzaj gryzaka, w którym możesz umieścić kawałki owoców, dziecko nie może się zakrztusić, bo tylko ssie przez siateczkę / no mój największy grzech: kupiłam- Zosia użyła raz: rzuciła o podłogę skoro ją matka szczuje czymś czego nie może zjeść…
- Zestaw butelka-łyżeczka; połączenie butelki i łyżeczki, jedzenie leci z butli wprost na łyżeczkę / chyba dla przeciwników BLW, no i w ogóle, dla skrajnie nie chcących się brudzić – pomimo mojej fobii LINK nie skorzystam…
- Rondo kąpielowe; nakładka na łepetynę dziecięcia w celu bezgłośnego umycia włosów / póki co Zosia podstawia łepek do mycia więc rondo mnie śmieszy, śmiech wzmaga nazwa i wygląd, ale nigdy nie mów nigdy...
- Pojemnik na mleko modyfikowane; czyli trójdzielny pojemnik z wygodnym dozownikem /nie muszę odmierzać mleka w podróży i zabierać ze sobą całej puszki ale generalnie to kolejny bajer…
- Paklanki; woreczki na brudne pieluchy, posiadają absorbujący zapach / śmieszna sprawa dla mojej Mamy, mnie aż tak nie śmieszy – używam na przemian ze zwykłymi foliówkami… Zdecydowanie da się bez nich przeżyć…
- Poidło dla dziecka; pojemnik z piciem zamontowany na ścianie łóżeczka-dziecko pije kiedy chce / to chyba dla rodziców, którzy podchodzą do dziecka raz na 3 godziny… Rozbroiło mnie gdy się natknęłam na tego fote w necie…
- System Katarek: czyli wyjmowanie baboli odkurzaczem / samo wyjaśnienie już chyba tłumaczy dlaczego mnie to śmieszy; dorysowane przez sugestię Agnieszki Semrau - dzięki za przypomnienie o tym wynalazku ;)) Masz nawet babolka Aga (w sensie - na rysunku :) Pozdrawiam
No to ciekawe z czego się będę śmiać, kiedy Zosia będzie
wychowywać swoją córkę….
Eh. Postęp.
*jestem poznanianką; Wuchta, znaczy dużo
**No właśnie co??!!
***posiadam punkt: 2, 5, 6, 9, 10,
Ja kiedyś byłam zachwycona tymi osłonkami na siusiaka. Nawet planowałam kupić, aż urodził się mój syn i już wiedziałam, że żadna osłonka nie da rady ;) sprawdza się jedynie dobry refleks
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, ja nawet nie miałabym po co kupować tej osłonki - póki co ;-) ale nie wiem czy przy chłopaku i tak bym się skusila, wciąż za bardzo śmieszy mnie cała idea zasłaniania siusiaka kapturkiem ;-)
UsuńChyba tak jak Ty - cwiczylabym refleks ;-)
Powodzenia dla tych Twoich ćwiczeń ;-)
Pozdrawiam
AM
Ja nie lubię całego tego dziecio-gadżeciarstwa. Tak zażarcie z tym wojowałam, że nie było w moim domu nigdy nic: elektronicznej niani, podgrzewaczy do butelek, wyparzaczy, termometrów do kąpieli, wanienki nawet nie było nigdy. Przewijak wcisnęli mi siłą - też nie chciałam i niewiele używałam. A już drugie dziecię odchowuję i jakoś, chwalić Boga, idzie :)
OdpowiedzUsuńAh to mi przypomnialas jeszcze kilka gadżetów, ale może mniej śmiesznych i absurdalnych, bo ja nianie, podgrzewacze, wyparzacze i termometry w ogóle pominelam w kompletowaniu wyprawki - zwyczajnie stwierdziłam ze będą mi tylko zabierać miejsce i zbierać kurz... Ale zaskoczyłas mnie z przewijakiem - to będę musiała wrzucić do posta z SENSOWNYMI POMOCAMI OKOLODZIECIOWYMI bo musze z własnego doświadczenia stwierdzić że przewijak ratuje mi kręgosłup ( przewijak taki nakładany na łóżeczko - bo znowu miejsce cenne), wiem to po kilkudniowym pobycie u rodziców - gdzie Berbecia musze przewijać na łóżku :-/
UsuńNo a co do wanienki, to zdradz mi jak maleństwo mylas? Bo ja fakt, mocno kurwowa....am na ta wanienke - ze nie ma gdzie jej odłożyć po kąpieli, ale z drugiej strony znowu sprzęt ratujący mój kręgosłup ;-) choć, nie ukrywam, byłam w 7 niebie gdy mogliśmy w końcu Zosie samodzielnie SIEDZACA myc w dużej wannie a wanienke WYWALIC na zbity pysk :-P
Pozdro dla Anty Gadżeta :-D
AM
Haha, no jakiegoś odkrywczego sposobu na to nie miałam :) Pierwsza córka - w starym mieszkaniu - pławiła się zwyczajnie w wannie. Młodsza - w nowym - w brodziku prysznicowym (mamy taki głęboki). Kręgosłup cały i dziecki też przetrwały. Ale fakt, że kąpiele dzieciowe do obowiązków męża głównie należały, więc jego kręgosłup wypadałoby spytać o zdanie. Ale chyba, żyje :)
UsuńAle zapomniałam, mam ja jeden gadżet. Ba! Nawet na blogu go wychwalałam (o tu: http://bauagany.blogspot.com/2014/12/wirus-pogromca-czyli-jak-mama-wojuje-z.html). Katarek wymiata! :)
UsuńNo to jednak Mąż niech będzie wywołany do odpowiedzi ;-) wanienka wraz ze stojakiem ułatwia sprawę kąpieli i obciąża kręgosłup ale miejsca to gowno zabiera mnóstwo i jest mega nieustawne!!!! Ile razy mi obudziło dziecko bo konstrukcja przewróciła się nagle w jego pokoju.... Eh
UsuńA katarek - słyszałam i oglądałam filmiki w necie bo nie mogłam uwierzyć że można dziecku babole odkurzaczem wyciągać - a można - jesteś na to żywym przykładem :-P
Brawo!
Pozdrawiam
AM
Poidło???? No w d**** sie przewraca ;). Resztę jakoś przełknę, choć z tych gadżetów macałam tylko 360 kubek ;). Leci z niego ciurasem btw.
OdpowiedzUsuńPoidlo the Best ;-) a kubek, mamy od niedawna, uleglam w tej kwestii jak mi ktoś nagadal ze kubki niekapki są złe bo nie uczą niczego nowego ( ze to dalej odruch ssania) no ale powiem Tobie ze póki co, chwale sobie ten wynalazek, i nie kapie z niego - chyba ze Zosia z całych sił walnie nim o podłogę - to kilka kropel uroni :-P
UsuńA jakiej firmy miałas - jeśli mogę spytać? My mamy Lovi...
Pozdrawiam
AM
Naprawdę jest coś takiego jak poidło???? Nie no szok! Czego to ludzie nie wymyślą. Z tego zestawu, który wymieniłaś mieliśmy fridę (przydatna), kubek 360 (badziew), siateczkę z uchwytem (jeden syn z tego jadł drugi miał w nosie taki gadżet) i pojemnik na mleko modyfikowane (bardzo przydatny zwłaszcza jak jest taki wkładany do butelki). Poza tym raczej byliśmy mało gadżetowi :)
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, kwestia doświadczenia - jak z wszystkim: ja bym bardziej powiedziała, że siateczka to badziew, a kubek póki co chwale sobie, Zosiek dzięki niemu szybko ogarnela zwykle kubki :-P
UsuńAle jego cena to kosmos trochę - i tu juz się robi gadżet..
Pozdrawiam
AM
Nir, no w głowie się nie mieści co teraz nie wymyślą. Kestem młodą mamą (23l) mam dwoje dzieci syna i córkę (4 i 2, 5 roku) i w asortymencie z tych gadżetów mam tylko adpirator. Dzieci piją ze zwykłych kubków. W nocy wstawalam nadal czasami wstaje i noszę dzieciom świeże picie ;)
OdpowiedzUsuńBiznes to biznes wiec na czymś muszą zarobić to i takie pierdoly wymyślają. Dla mnie zbędne.
Oj to racja, na tych dzieciowych gadżetach kręci się kolosalny biznes...
UsuńJak widzisz z mojej relacji, ja niektórym rzeczom uleglam, ale to kwestia doświadczenia i przyzwyczajenia, zapewne przezylabym bez tego słynnego kubka i aspiratora, w końcu kiedyś tego nie było i wszyscy jesteśmy normalni :-P
Pozdrawiam
AM
Ja uwielbiam te wszystkie gadżety ułatwiające mamusiom życie, ale żeby one były niezbędne? Chociaż pewnie gdybym miała osłonkę na siusiaka to by mnie tyle razy synek nie olał:)))))
OdpowiedzUsuńNo właśnie to ze uwielbiasz to Twoje własne podejście, gorzej jak ktoś to wszystko MUSI mieć i juz! ;-)
UsuńNic z tych gadżetów nie jest niezbędne właśnie... Stąd gdzieś Tam śmiech starszego pokolenia na te wszystkie akcesoria, ciekawe co by się działo jakby nas rzucili z dzieciakami w czasy naszych mam i tatusiów :-P
Dalybysmy rade? A jakże! ;-)
Pozdro :-)
AM
Skomentuję po kolei, bo uśmiałam się przy wszystkich :)
OdpowiedzUsuń1. hahaha po co?! To jego mocz jest żrący czy co...
2. i wszystko wykicha, a jak był maluteńki to kładłam na brzuszek i wysmarkiwał...
3. od początki syropki podawałam łyżeczką...
4. ...
5. pewnie, lepiej od razu normalny (ewentualnie taki wyprofilowany) - po co robić z dziecka taką ciapę... Swojego uczyłam już od 7 miesiąca pić z normalnego. A teściowa wtedy wychodziła... hahaha :)
6. na prawdę - da się żyć bez tego...
7.hahaha powiem jak młodzież - wtf?!
8. Chciałam użyć, ale młody to szybciej zdjął niż ja założyłam ;)
9. widziałam to kiedyś i zastanawiałam się chwilę... yyy ale po co to?!
10. dokładnie, wystarczą zwykłe (nawet po bułkach ze śniadania)
11. hahaha jak dla papużki w klatce :)
Czyli generalnie widzę, że Anonimowy smiejesz sie ze mną z tych gadzetów ;PP ja jedynie, choc smieszy mnie frida -to jednak bym ją poleciła bo Zosiek nie wysmarkuje swoich słodkich baboli -a przynajmniej nie zawsze więc mama gluty wciąga ;PP
Usuńale o przydatnych akcesoriach jeszcze zrobie posta więc to nie w tym temacie troche - niektore mnie smiesza a uzywam (jak wspomniany aspirator czy tez kubek niekapek - wyglądajacy i dzialajacy jak normalny kubek) ;PP
pozdrawiam
AM
Z takich nowości,ostatnio natknęłam się na pieluchomajtki - z pośpiechu złapałam pierwsze lepsze opakowanie pieluch i mam... Na szczęście małe opakowanie, bo chciałam sprawdzić większy rozmiar... Masakra...
UsuńMama Wojtusia
Łe, pieluchomajtki to ja ( znaczy Zosia) dostała od babci... Tez nie wiem co mam z nimi zrobić, chyba sobie na głowę założę :-P
UsuńPozdrawiam
AM