7.5.15

Wieża Babol - nasz mały kosmos w rok.




(ponad dwa miesiące temu – Zofik dziesięciomiesięczny): Zalewam kawkę razy dwa. 
Bo przyszła Matka Chrzestna Dziecięcia mego. I bawi się z nim, więc ja bawię się w gościnę. Czujne oko matki ma jednak zawsze zeza rozbieżnego*. Jedno oko wlewa wrzątek do kubka, drugie rejestruje poczynania dziecka. Dla bezpieczeństwa, dla spokoju. Dziecka? Matki? 
I nagle takie jebs – matka by się oparzyła. Oko rozjechało się trochę zanadto. 
Co to?!  - krzyczy matka. Wieża. – odpowiada Ciotka vel Matka Cha. No ale jak??!! Noooo…. Normalnie. Kółko po kółku Zofika nawleka… Pokazałaś jej? Nie… Ja też nie…


Raptem trzy razy ułożyłam Zosi Wieżę Babol. Raz, gdy ją kupiłam dla półrocznego Berbecia, 
i potem jeszcze z dwa razy zachęcająco. Jednak chęci brak. I wtem się okazało, że matka oblała egzamin na orientację. Bo oto, niczym/nikim nie powodowana, Zosiala układa kółko 
po kółeczku. Kolejność jeszcze szwankuje, ale idea załapana. Ot tak. Samodzielnie niemal.


(tydzień temu – Zosiak roczny): Kolorowe koraliki ponawlekane na wymyślne zawijasy (kolejka MULA, Ikea**). Tata dłużej składał zabawkę, niż Zosia się pobawiła. Potem patrzę na opis, 
że powyżej 18 miesiąca. I kicha. Miał być fajny prezent na roczek, a będzie tak stał i się kurzył. Zosia trzasnęła nim trzy razy o podłogę i poszła. Kilka dni później Dziecię me foczy*** 
do swojej urodzinowej zabawki. Rodzice mimochodem wzrokowo podążają tą ścieżką. 
I znowu krzyk. Tym razem Arka (męża mego, ojca córki mojej itd. – już o nim wspomniałam łaskawie). Bo oto Zofik, koralik po koraliku (lub po kilka), przesuwa po druciku. I dziwi się, 
że my się dziwimy. I śmieje się w głos, a my dalej zdziwienie. To przecież takie normalne, 
że sama, przez jednorazową obserwację, obsługuje zabawkę zgodnie z instrukcją. 
I znowu nie wiem, kiedy się tego nauczyła. 


Matka – orientuj się!


(I takich sukcesów, sukcesików jest kupa. I będę się nimi chwaliła raz po raz. A co tam. Samodzielne ogarnianie zabawek przez Zosialka jest dla mnie fenomenem. 
A już robienie zabawek z przedmiotów codziennego użytku to kosmos. 
Uwielbiam patrzeć w gwiazdy!





*Macierzyński zez rozbieżny - przypadłość pojawiająca się bezpośrednio po porodzie. Jest nieuleczalna. 
Działa przez ściany, piętra, kilometry. Ba! Nawet granice państw. Z czasem oko posługuje się po prostu telefonem. „Córcia, co u ciebie? Zjadłaś już kolację? To zjedz coś jeszcze…” (Pozdro dla Kochanej Mamuchy)




*** patrz post: Polowanie na foki.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>