11.9.16

JA / Lament rowerzystki. Czyli Bike Challenge i pozostałe historie.

























To będzie post o zabarwieniu psychoterapeutycznym. Mało ich u mnie na blogu. 
To sobie pozwolę. Z nutką goryczy, ale to nie przez piwo. Wygadam się 
- to będzie lepiej (podobno tak to działa). 

A oto historia:


Równo rok temu wywęszyłam poznańską rowerową imprezę Bike Challenge. 
Wówczas było dużo za późno na wykupienie pakietów startowych, ale zrodziło się 
solidne postanowienie, że za rok jadę! Nie byłam tylko pewna dystansu. 
Rozrzut jest niezły: 18, 50, 120km. 18; więcej robię dziennie jak jadę do pracy 
– więc licho. 50 – trochę się boje – jeszcze nigdy tyle na raz nie zrobiłam. 
Ale do zawodów rok – śmiało w ciągu tego czasu udało mi się kilkukrotnie 50tkę 
stuknąć i to nie w jakimś strasznym czasie. Zatem gotowa! Pakiet startowy 
wykupiony w pierwszych godzinach po uruchomieniu zakupów. Pod pretekstem 
tej kolarskiej imprezy kupiłam sobie rower, wyposażyłam się w cały niezbędny 
sprzęt i wio! Tylko odliczać dni! Jeszcze po drodze, swoim zapałem zgarnęłam 
z pracy dwóch kolegów: też na 50tkę.


I mówią, że każdy ma w sobie coś z dziecka… Otóż tak. 
Ja beczałam jak dziecko w ostatnim tygodniu sporo: 


- po pierwsze, gdy wywaliłam siętydzień przed zawodami 
na trasie Poznań-Mosina (mając na celu 60 myknąć treningowo) – SOR: 
kolano do szycia, ogólne silne potłuczenia giry i łokcia; nie z bólu 
– z zamglonej perspektywy startu w zawodach


- po drugie, gdy chirurg rozwiał moje wątpliwości, że chyba Pani 
na głowę upadła, że chce ryzykować jazdę ze szwami! Ból bólem 
– jakoś bym ogarnęła, ale ryzyko rozwalenia się szwów podczas wyścigu 
– trochę mnie odstraszało… 


- po trzecie; to już bardziej ze wzruszenia i jednocześnie mojego pecha 
– w dniu zawodów – gdy tzw. Kochane Chłopaki – czyli koledzy Dawid i Arek, 
jechali z hasztagiem DLA ASI (zobaczcie poniżej) – dzięki Wam wielkie 
jeszcze raz Chłopaki !!! Strzelili uroczą fotę z rowerową grafiką z mojego bloga 
– to ja pożyczam tą ich fotę – zamieszczam poniżej (mam nadzieję, że się 
nie obrażą ;P) – chwała im za gest i przede wszystkim gratulacje 
za ogarnięcie dystansu!!! Arku – czy było Wybornie? 
Dawidzie – jechało się Spoko? :)


To takie trzy beksy były. A ponadto zapłakana wracając od chirurga 
(kuśtykając i z temblakiem na ręce) minęłam przemiłego Kierowcę, 
który wrzasnął za mną gdy kulałam się przez przejście dla pieszych: 
Uważaj, bo zaśniesz na tych pasach! 


W dniu zawodów natomiast wspomniana drużyna Kochanych Chłopaków 
 zmobilizowała mnie bym wyszła przed dom (tak, peleton przejeżdża 
przy mojej chacie) i darła gębę kibicując – skoro brawo bić nie mogę. 
Tak też uczyniłam, i bananem na twarzy wypatrzyłam Zawodników. Pojechali. 
Potem z przerażeniem, przy przejeździe czołówki – 3 peletonu kolaży - 
zobaczyłam makabryczny obrazek. W jadącej ponad 40km/h grupie 
nagle wypiernicza się jeden – reszta jak domino. I bez drastycznych szczegółów 
– bo nie tworzę jakiegoś sensacyjnego bloga – jedno co mnie w tym wszystkim 
poruszyło: karetka przyjechała po 20-30 minutach. Nie wiem czyja to była wina 
– po karetkę dzwoniliśmy od razu – ale to ewidentna organizatorska kucha!


Tak więc to potłuczone dziecko, któremu ktoś zabrał rowerową zabawę, 
musi czekać rok. Pakiet startowy odebrany przez Męża (koszulka, baton, 
owsianka) – zwrotki kasy nie robią w takiej sytuacji. 
Zatem kupiłam sobie owsiankę za 9 dych. 


Panie doktorze, a kiedy ja w ogóle będę mogła wsiąść na rower?



Ps. Ilustracja dziś roboczo; trochę lewą, trochę prawą dłonią… 
Medale dla Chłopaków i foto Zawodników poniżej - Brawo Wy!

#Kochane Chłopaki :)
























2 komentarze :

  1. Wyścig był super. Mam nadzieję, że za rok też mi się uda. I to pech, a nie czyjąś wina.;) moim zdaniem organizatorzy na wysokim poziomie. ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, moim zdaniem, okiem obserwatora, wyścig jak najbardziej super - dlatego tak żałuję, że nie mogłam wziąć udziału... I nie obwiniam nikogo o wypadek na trasie zawodów - to rzeczywiście PECH, ale miałam na myśli przyjazd karetki po pół godzinie :/ to jest czyjaś WINA (nie wiem czyja...)

      Usuń

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>