A więc mam
dwójkę. Mówili, łatwiej będzie, bo już wiesz z czym to się je.
Nie wiem, bo teraz już nie JEM tylko wrzucam w siebie, żeby dogonić moje Małe raczkujące TOTO...
Które jest
odwrotnością swojej starszej Siostry. Także oszustwo.
Połowy rzeczy uczę się po
raz pierwszy, a drugą połowę pozapominałam.
Jedyne co jest takie samo, to
uciekający czas, który tak brutalnie widać
na małych bobaskach. Więc chłonę to
podwójne macierzyństwo całą sobą,
żebym zapamiętała na długo zapach niemowlęcej
skóry, wilgoć oślinionej
łapki robiącej bam-bam na twojej twarzy, meszek
lichego owłosienia główki,
zapach oliwki i płynu lovella. Może mniej mam ochotę
zapamiętywać
zapach kupy i nutramigenu.
Sama ciąża
minęła jak mgnienie oka. Nie było czasu na kontemplację
każdego tygodnia.
Miesiące leciały jak zwariowane. Powtórzyły się
chroniczne mdłości i wymioty. A
upał spotęgował ten ciążowy dyskomfort.
Bo wielki brzuch miałam latem, a nie
zimą jak poprzednio przy Zosi.
Drugi poród
łatwiejszy? Ano sprawdziło się, raczej. Ten sam szpital.
Ale tym razem bez
opłacanej położnej, a wyszło o niebo lepiej. Wyszła Kaja.
Niemal o tej samej
godzinie, co jej siostra.
Ale oto, od
startu zaczęły się różnice. Tamta spała (bo miała żółtaczkę),
a tu Dziecko
ryczało na wskroś piskliwym tonem na cały oddział.
Nie umiałam uspokoić. Nie
było mowy o odespaniu kilku godzin
skrajnego wysiłku. Mąż nie pomógł, bo to nie
czas odwiedzin, więc go wygonili.
I zostałam na początek sama z tym
„przypominaniem sobie” obsługi noworodka.
Gdzieś po 4 h od porodu przypomniałam
sobie dość istotną kwestię
– zmiana pieluchy. I bingo! To był powód płaczu Kai.
Potem już
szło z górki. Moje uszy zaczęły rozpoznawać płacz MOJEGO dziecka.
Był po prostu
najgłośniejszy na całym oddziale. I tylko ten szpitalny czas
(choć to raptem 3
dni) dłużył mi się bezlitośnie.
Potem
godzina zero – czyli moment, na który czekałam nawet bardziej
niż na poród.
Poznanie się Sióstr – Kai i Zosi. Piękna chwila. I to będę nosić
w sobie na
zawsze. Wszystko po przyjeździe do domu, w ten piękny wieczór
działo się jak w
zwolnionym tempie. Ale potem już ponownie rollercaster,
aż wylądowaliśmy tu. W
końcu ósmego miesiąca Kai.
Różnice i
podobieństwa względem starszej Siostry (gdy ta była w jej wieku).
W punktach, bo muszę iść dać butlę
Młodej:
Cechy
wspólne:
- jest
dziewczynką
- je
nutramigen od drugiego miesiąca
Różnice:
- nie
spieszy się do siadania
- spieszy
się natomiast, aby w okamgnieniu
być na drugim końcu domu (pełza z szybkością
światła)
- wzmożone
napięcie mięśniowe od początku
- osłabione
napięcie i stres rodziców, to prawda,
że przy drugim smoczków się już nie
wyparza
- boi się
każdego dźwięku
- sama z
siebie wydobywa skrajnie piszczące dźwięki
- jest
niemal łysa (Zosia miała bujniejszą czuprynę w jej wieku)
- je piasek
i trawę
- pragnie
wkładać paluszki do kontaktu
- wysypuje
ziemie z kwiatków
- bije mnie
po twarzy w ramach czułości
- nie chce się
przytulać, woli oglądać świat
- ma
niespecjalny apetyt
- jest
chudsza i dłuższa niż jej Siostra w tym wieku
(połowa ubranek po Zosi zlatuje z
Kai)
- ma już dwa
zęby
- uwielbia
grzechotki, darcie gazet, Przytulanki szmatki
- ciągnie za
włosy
i….
stop.
Wszak nie
można porównywać dzieci. Ale to silniejsze ode mnie.
Miało być tak spokojnie,
bo znowu dziewczynka. A tu takie Ziółko nam rośnie.
Los zadrwił. Ale kochamy te
Różnice, bo one kochają siebie. I najprzyjemniej
jest zatrzymać się w pędzie
dnia i obserwować ukradkiem szczebiotanie Zosi
do Kai. A Kaja wtedy zastyga i
patrzy, i patrzy, i słucha…
A potem jebs, klockiem o podłogę.
Dobrze, że nie
mamy pod sobą sąsiadów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM