Zaczęłam rysować bloga. Kilka miesięcy temu. Z założenia: bez reklam, tekstów sponsorowanych, komercji. Raczej jako oddech. Pasja, a nie kasa. Weszłam w ten blogowy świat również na fejsie. Bez ogródek: to darmowa promocja. Puszczam bloga w świat. Wpycham się wirtualnie z ilustracją i słowem między ludzi. Nie nachalnie. Czyta i ogląda,
kto chce. Kto lubi. Bezinteresownie. Szczerze. Jako młoda blogerka wkliknęłam się do rozmaitych grup blogujących mam, kobiet, rodziców i kogotamjeszcze.
I co widzę? W świecie blogerskim, Matkokochana, ufam, że nie
w całym, panuje jedna,
żelazna ZASADA. KOM/KOM
i OBS/OBS. Ja rozumiem, wzajemne
wsparcie. Odpisuję na wszystkie komentarze na moim blogu. Czasami zwiedzam inne
blogi, czytam.
Jak mam coś do powiedzenia - skomentuję.Jak coś jest
inspirujące, fantastyczne – obserwuję.
Ale żeby na siłę preparować niemal komentarze i obserwacje. Jako handel
wymienny?
A szczytem bezczelności wg mnie jest wrzucenie linka swojego bloga i
hasło: kom/kom obs/obs. Im więcej
komentarzy, obserwatorów, fanów, postów – tym lepiej? A jakość?
Eksperymentalnie, chwilę się w to pobawiłam. Komentowałam blogi mnie
komentujące.Hurtowo niemal. Ależ miałam odzew komentarzy. A teraz przynajmniej
wiem, że odzywają się ci prawdziwie zainteresowani. Większość sprzedaje (chce
sprzedać) każdy kawałek swojego życia,
cykając prześwietloną fotę przewróconego
kubka,
opatrzoną pseudoemocjonalnym tekstem.
Smutne to.
Olewam – idę swoją
ścieżką.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM