Już kilka postów wcześniej o tym wspominałam. Że "katuję" dziecko i nie pozwalam spać
na poduszce. Taką ocenę wydała w pierwszym momencie moja Teściowa (o niej też już było). Potem było wyjaśnianie, że to na zdrowie i dla dobra jej Oczka W Głowie. Że najlepiej
jak najdłużej bez poduszki, a już na pewno pierwszy rok, dwa. Mądrość dosyć wiarygodna,
bo zasłyszana z kilku niezależnych źródeł: od Rehabilitantki Dziecięcej, z entego Poradnika
Dla Rodziców, od Pediatry, no i w końcu od Pana Interneta.
Oczywiście pamiętam jeszcze te pierwsze lęki o zakrztuszenie czy bezdech noworodka
(a i u starszaków może to wystąpić). I tu zalecany jest minimalny przechył łóżeczka.
Sposoby wszelakie: podłóż książki pod nogi łóżeczka z jednej strony lub kup
specjalną poduszkę. Ja kocham i szanuję książki dlatego u nas króluje KLIN.
Ot, kawałek gąbki wysokości raptem trzech centymetrów w swojej wyższej części.
Zosina główka (nos i buźka) jest ciut wyżej i ciut spokojniej rodzice mogą spać.
Ciut spokojniej, bo nie wiadomo na ile to rzeczywiście chroni przez zakrztuszeniem etc.
W sytuacji awaryjnej (na szczęście póki co jednej - gdy Zosia miała katar-gigant)
daliśmy klasyczną poduszkę z zestawu dziecięcego. Wolałam nie ryzykować,
że gluty spłyną jej do gardła i będzie zawalone, zapalone i cokolwiek gorszego.
Aha, i nie jest to też tak, że poduszka to jest jakiś zakazany przedmiot w naszym domu. Przeciwnie: Zośka ukochała sobie zabawę w I-BUCH* i ŁUBUDU**.
Proroczo kupiłam w ciąży chyba z dziesięć kolorowych poduch na naszą czarną sofę.
Świetnie ożywiają naszą mieszkalną przestrzeń.
No - nie tak mocno, jak Zosia.
* I-BUCH: Zosia siedzi otoczona poduchami i na hasło Szanownych Rodziców "Iiiii - buch!" leci do tył. Robi to również,
gdy jeden z wyżej wspomnianych jest za nią. To się nazywa zaufanie! Wiem, że zabawa nie należy do zbyt rozsądnych,
ale jest urocza i ulubiona przez Zosię.
** ŁUBUDU: Popularna na całym świecie zabawa w rzuty poduszkami. Oczywiście bez filmowego latającego puchu.
Starczy, że ja potem latam i zbieram te poduchy.
Nie ma to jak dobre słowo Teściowej :)
OdpowiedzUsuńA jak - zawsze potrafi rozpalić do czerwoności :-P na wszelki wypadek nie pokazuje jej mojego bloga ;-)
OdpowiedzUsuńPozdro wiosenne :-D
Hihi no właśnie chciałam zapytać czy Teściowa bloga czytuje :) Moje dziecię na poduszce, takiej właściwie zupełnie płaskiej śpi. Ja to tak sobie myślę, że takie kosmetyczne różnice (całkiem bez, czy na malusiej podusi) nie mają jakiegoś kolosalnego znaczenia. Pozdrawiam :)
UsuńOj musze złagodzić te wypowiedzi o Teściowej - jeszcze uda jej się TU trafić i kicha ;-)
UsuńCo do poduszk: fakt ze te dziecięce są znikome :-P tym bardziej byłam zdziwiona gdy moja koleżanka dostała wręcz opiernicz od lekarza ze kładzie niemowle ( wtedy miesieczne) na takowej... Ale to chyba też zależy od wieku dziecka właśnie.. Ja tez nie sądzę żeby te niby poduszki dziecięce ( cienkie jak Pielucha) wyrzadzaly jakaś krzywdę małym kręgosłupom.. W końcu muszą być jakoś przebadane ( jak wszystkie dzieciowe akcesoria - pragnę w to wierzyć ;-))... U nas klin był od początku i póki Zosia nie powie pełnym zdaniem: MAMO CHCE PODUSZKĘ to jej nie dostanie :-P żartuje rzecz jasna - jak będę widzieć ze jest jej potrzebna to dam to cienkie coś :-P
Pozdro Aga i dzięki za relacje z łóżeczka Twojego Dziecięcia :-D