16.4.15

Polowanie na foki.



Plany były inne. 
Lada post miało być o nocniku na poważnie, o akcesoriach ułatwiających obsługę dziecka 
i jeszcze parę innych spraw w zanadrzu. Ale nie mogę pominąć tego faktu, który krystalizuje się od około trzech tygodni. Zosia raczy raczkować. Albo raczej foczyć*. Bo do raków 
to niepodobne. I w błędzie byli ci (czyli nawet ja), którzy mówili, że Zoś z siedzenia po prostu wstanie i pójdzie w świat. Zoś wymyślił sobie foczenie. Pani rehabilitantka** oświeciła mnie, 
że takie foczenie, to też rodzaj raczkowania. Foczenie? Co to? To Zosia zamieniona 
w fokę, sunąca dupskiem po podłożu każdym. I potem na tym dupsku jest odczyt poziomu syfu na podłodze. Sprzątanego, swoją drogą, codziennie. Tym samym foczenie stało się głównym zajęciem mojej córki. Jedna nóżka z tyłu, druga z przodu i jechane. Acha- jeszcze banan 
na buzi. I tak pędzi, że aż muchy do tej buzi łapie***. Od razu zabezpieczenia ikei 
poszły w ruch, a raczej w kontakty. Bo foka interesuje się wszystkim na swoim poziomie. 
A nie pomyśleliśmy żeby kontakty montować pod sufitem. 
Nasz błąd. 

I teraz zaczynają się wyścigi. Jak szybko matka dobiegnie do foki, żeby ta nie przytrzasnęła swego palca drzwiami i nie liznęła kół wózka po spacerze?  Czytałam gdzieś jakiś czas temu 
o porządku, a raczej bałaganie, przy dziecku****. Ale w tym przypadku , umówmy się, 
kto tu robi większy bałagan? Zosia ciągnąca za sobą pod dupskiem książeczkę? Czy matka, która po raz setny rzuca gdzie bądź: łyżkę (bo próbuje gotować sos=wszystko jest ubryzgane), gąbkę od naczyń (bo próbuje coś czyścić=piana i resztki żarcia są wszędzie), z lekka osrany papier toaletowy (bo właśnie…. czyści zosiowy nocnik), żeby ratować fokę. 
Bez dwóch zdań (skleciłam ciut więcej): rozpoczął się nowy etap. 
Polowania na fokę. 
Zosiu, jedziemy w wakacje do Helu?


*słowotwórstwo na potrzeby zosinych umiejętności
**od czasu do czasu mam z nią styczność w celu się uspokojenia
***żart: much u nas brak – moskitiery nas chronią
****pozdro dla MartynyG ;) polecam: www.martynag.pl


6 komentarzy :

  1. haha foczenie. Nie słyszałam takiego określenia. Polka pewnie też foczyła, nie pamiętam. Raczkowała na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałaś, bo je wymyśliłam :-P tak właśnie wygląda ruch Zosi gdy ułoży te swoje nóżki i brnie do przodu ;-)
      A Zosia raczkowac chyba już nie będzie ;-) znaczy to foczenie to niby właśnie takie raczkowanie..

      Pozdrawiam
      AM

      Usuń
  2. Nie słyszałam jeszcze takiego określenia hehe :) Jeszcze troszke i zacznie sie raczkowanie porzadne, ja teraz nie moge syna z oka spuścić :) http://soundlymalinkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ponoć każde dziecko wybiera sobie sposób Raczkowania i to jest jeden ze sposobów ( nazwę oczywiście wymyśliłam sama :-P) a to klasyczne raczkowanie jest po prostu najczęstsze, dlatego inne formy są takie, powiedziałabym, zaskakujące dla rodziców ;-)

      Pozdrawiam
      AM

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ano, jakoś trzeba było ten ruch nazwać, zagościł u nas na dobre ;-)

      Pozdrawiam
      AM

      Usuń

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>