2.8.15

JA / No to sru....

  


Sobie ponarzekałam ostatnio. Że tak Sprawami zawalona jestem. Że deficytowo w pozycji leżącej, bądź chociaż siedzącej, bywam. No to proszzzzz: kilkudniowo poleżałam. 
A raczej moja pozycja była siedząca. Więcej: siedząco-srająco-rzygająca. 
Grypa żołądkowa vel rotawirus welcome. 

A jak to było? Nie, szczegóły zostawię dla siebie (a raczej już je z siebie wy…..). 
Chciałam tylko przybliżyć ten Łańcuszek Szczęścia, który do nas zawitał na tydzień:

Bobas nasz słodki kochany, mniej już słodko rzygnął sobie w zeszły weekend dwa razy. 
Nic to: Pewnie coś nietak zjadł w żłobku – myśli mama. > Mąż informuje po weekendzie: Niedobrze, temperatura. Marudzi przy poniedziałku – myśli Żona. > Mój, żetakpowiem, wtorkowy Zwrot dołem i górą. Zatrułam się sałatką myślę sobie. Po szóstym razie: 
…. – nie myślę. Po nocnym maratonie moje zwłoki zostają zawiezione do lekarza, 
który mnie uświadamia: Jelitówka, Grypa żołądkowa (jak zwał, tak zwał, ważne, 
że będzie pan srał). > Potem oberwało się mamie mojej, która przybyła z pomocą. > 
I co dalej następuje: Szwagierce oraz Bratu, którzy odwiedzili nieświadomie 
wyżej wymienionego Bobasa. 
The end (?)

I takie nasze oto szczęścieniepojęte. Miał być Woodstock – było …….anie. A Zosia? 
Przecież była szczepiona na rotawirusy. Więc tylko nam je ze żłobka grzecznie przyniosła.
Podać dalej? Macie szczęście: wirtualnie się nie da.
Idę srać. Tfu! Spać.

Jutro w końcu praca.



2 komentarze :

  1. Jelitowki to najgorsze co moze byc w takich niewiadomo jakich infekcjach. Franca niewiadomo kiedy sie przyczepi. Zdrowka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No franca na całego zaskoczyła :-P zastanawiam się tylko czy nadal zarazam jak juz objawy minęły... (?)

      Pozdrawiam
      AM

      Usuń

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>