7.5.16

Ściema.




































 

Wiem, że strzelam sobie w stopę. Jak się za kilka / naście lat Zosia dorwie do tych tekstów 
to odbierze mi argumenty, że trzeba robić tak i tak. Matka przestanie świecić przykładem. Wszak ściemnia się, o tak:


W aucie:

Jedziemy z Zosią autem. Ptaszki ćwierkają. Ja poprawną polszczyzną opowiadam Zosi świat. Ona - mniej poprawną - opowiada mi swój świat. I w tle RMF Classic. Sielanka, kultura i dziecko geniusz. Potem żłobek: buzi-buzi. I mama jedzie do pracy. Odpalam silnik - przełączam stację na Eskę lub (zależnie od nastroju) Rock Radio. Robię głośniej o 50%.
(No dobra - troszku naciągane. Bo to nie znaczy, że Zosia nie zna Snoop Doga i nie potrafi machać lichą swą czupryną do Nirvany. Ale jej dozuję.  
Jednak jak Kotka nie ma to myszy.... itd)


Posiłkując się:

Pora podwieczorku. Jesteśmy gotowe na małe co nieco. No to jogurt. Zosia naturalnie - naturalny. Ja, między wierszami, wyciągam Danio. Tak niemrawo. Ale oto Zosia mrawo przysuwa sobie ryczkę, wchodzi na nią i tymi ślepiami wertuje blat kuchenny. Mama, to to?! 
To jogurt mamy - odpowiadam. 
Joja ten! - słyszę i widzę już chochliki wkur... w jej oczach. 
Nie Zosiu - odpowiadam ze stoickim spokojem - to jest jogurt dla dorosłych....


A tu znowu z cyklu: "Zdrowe odżywianie":

Tyle, że chodzi o picie. Zosia poznała soczki w żłobku. Poznała i pokochała. Argument, że woda jest najzdrowsza, jest przez nią niezrozumiały (nie wiem czemu?). Zatem mamy kompromis: 
Zosiu, wypij ten kubek wody, bo mama nie ma gdzie Ci soczku nalać...  


Sporadyczne oglądanie bajki (bo Tv to zło!):

Zosia ulubiła sobie Peppę. Nic nie poradzę. Taka moda. Toteż mamy ksiązeczek full z Peppą, bluzeczki (w lumpie upolowane) z Peppą. No i bajka raz po raz. Szaleństwo. Zosia wpatrzona 
w tego wieprza na ekranie, a ja mam 5 minut na kawę - dzięki Peppa. Jeden odcinek szybko przeleci i nim Matka się obejrzy - zaczyna się drugi. Pilnuję się, żeby przy jego końcu powiedzieć: Zosiu, to już ostatni, więcej nie ma. 
(no jak nie ma, przecież internet ma tego full - caaały chlewik)


Spacer:
 
Zosia chwilowo w wózku.(Bo większość czasu spacerowego Zosia tupta, a ja jak idiotka pcham pusty wózek - któregoś razu włożę tam Misia, żeby nie było mi smutno). 
Wyszłyśmy właśnie ze sklepu. Ja przemyciłam jakiegoś ekstraniezdrowego batona.
I teraz jak tu przemycić go do mojej paszczy? Ano:
Zosiu, wiatr wieje, mama budę postawi... 


A oto ulubiona czynność Zosi:

W drodze powrotnej ze spaceru. 
Joja buju-buju. Sa saba! (Zosia chce się huśtać. Plac zabaw!)
Nie Kochana. Nie możemy. Padał deszcz i huśtawki są mokre.- mówię z przekonaniem...
(padało rano, a mamy późne i słoneczne popołudnie, taaa...)


Teraz zasypianie:

Już po 20tej a Zosia fika: liczy szczebelki w łóżeczku, recytuje swój pierwszy wierszyk 
(Slima, slima pota jodi...), tysięczny raz prosi o picie, rozczulająco świergoli: Mama tocha! 
(nie można wtedy nie przytulić...), robi przemoblowanie w łóżeczku. 
I w końcu basta! Matka traci cierpliwość i posiłkuje się tym przekonywującym argumentem:
Zosiu, śpimy, bo wszystkie dzieci już też teraz śpią! (gorzej jak się w tym samym momencie jakiś bachor wydrze na podwórku...)

Argument ten pasuje do wielu problematycznych sytuacji. Wystarczy tylko zmiana czasownika: 
Wszystkie dzieci jedzą właśnie obiad. 
Wszystkie dzieci są już w żłobku a my znowu spóźnione.
Plac zabaw jest zamknięty, bo wszystkie dzieci mają teraz drzemkę...
Itd...


Wszystkie chwyty dozwolone? Na pewno nie. Ale małe kłamstewka i szczypta hipokryzji Matki, wyjdą Zośce na zdrowie. A Zosiek zdrowo pokazuje, jaka jest bystra. 
Coraz mniej wierzy w bajki...

Wszyscy blogerzy teraz śpią.
Dobranoc :)

  
 



 
 

 





 

2 komentarze :

  1. Uśmiechałam się czytając ten artykuł :) My staramy się za dużo nie ściemniać, bo córeczka coraz więcej wyłapuje i zwyczajnie się nie da, ale ... codziennie jest awaria prądu wieczorami. Nie wiem co będzie, gdy zacznie sięgać do kontaktu i okaże się, że jednak jest :P

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, o awarii prądu nie pomyślałam :-) No u nas właśnie Zosia coraz częściej nasze bajki "rozpracowuje" także niektóre ściemy powoli odchodzą do lamusa ;-)

    Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>