24.10.19

POŁYNEŁYŚMY czyli Jezioro Łabędzie (dla dzieci)


























Wygrałam! 
W końcu coś mi się udało wygrać. A co konkretnie?

Otóż niezapomniane przeżycie kulturalne dla mojego Starszaka.
I tak, pewniej ciepłej niedzieli wybrałyśmy się Zosią na jezioro. Jezioro Łabędzie.
Zosia balet ów zna w całości, bo niejednorodnie kazała go sobie puszczać na YOUTUBE.

Tym razem puściłyśmy się na miasto, i po przygodzie pociągowo-tramwajowej i przechadzce między maratończykami (akurat trwał bieg PKO Maraton) dotarłyśmy na widownię Teatru Cortique.
Sala kameralna, pomimo ostatniego rzędu, jaki nam przypadł w konkursie, widoczność doskonała.

Chwila oczekiwania, rozsiadanie się upstrzonej w opaski z uszami młodzieży (notabene: nie rozumiem tej mody) i zaczęło się. Wpierw Zosia poznała pana Mima, nietuzinkowy sposób na zakomunikowanie konieczności wyciszenia telefonów i gęb. I już na początku spektaklu okazało się, że Mim musiał uciszać niepokorną…. Mamuśkę, która świergoliła coś do swoich dzieciaczków. Ja tylko dostrzegłam tą zabawną sytuację, bo moja Córka od początku pochłonięta była sceną i tym co się na niej odbywa. Już pierwsze baletowe przytupy i piruety wprawiły ją w osłupienie. I tak trwała z tym podziwie, z otwartą buzią i tylko co jakiś czas wydusiła z siebie: Łaaaał! A ja nie wiedziałam, czy obserwować scenę, czy ten zachwyt, który rozgrywa się na twarzy Zosi.

Przedstawienie fantastyczne, podzielam Zosi zachwyt. Feeria barw, dźwięków i ruchów przyprawiała o zawrót głowy. W jednej godzinie skondensowane zostały różne rodzaje tańca, rozmaite stroje i nastroje muzyczne. Było trochę strachu, trochę śmiechu i ogrom podziwu dla zwinności i lekkości tancerzy. Zosia na koniec miała autentyczne wypieki na twarzy.

Wydarzenie zdecydowanie godne polecenia, ale dla dzieci, które wykazują dozę cierpliwości do godzinnego wysiedzenia w jednym miejscu. Zosia nie miała z tym problemu (raczej żałowała, że już się skończyło), ale gdzieniegdzie na Sali słychać było głowy zniecierpliwienia i pytanie: kiedy przerwa. Proponowałabym także na początku przedstawienia przedstawić po krótce libretto, bo w hałasie i tłumie wchodzących na widownię ludzi, trudno skupić na czytaniu siebie i dziecko. Wytańczona godzina, a o wrażeniach słucham od Zosi codziennie od tygodnia.

Wspaniała przygoda!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>