Jakieś dwa tygodnie temu. Znów kilka dni po swoich
pierwszych urodzinach. Kolejny postęp. Krok milowy. Chociaż kroków jeszcze nie
ma, bo oto Zosiak stanął. I jak stanął, tak stoi.
Jak posąg grecki. Tylko dupą
niepewnie chybocze. Ale nazwijmy to tańcem z gracją.
Ostatnio tym tańcem
trąciła kubeczek z wodą. Jezioro łabędzie u nas w pełni. Czy już mogę Córkę na
balet zapisać?
I staje, przy czym tylko może. Wpierw dbała o miękkie
podłoże, co by dupa mniej obita była. Pampers widać nie amortyzuje zbyt dobrze.
Teraz mniejsza o dupę, pozwala sobie
na wstawanie przy meblach. Jednak
ulubionym jej pomocnikiem do wstawania jest łóżeczko
i pora spania. Także, jak
miałam pięknie zasypiające o dwudziestej dziecko, tak mniej pięknie pada na
tyłek, twarz i cokolwiek, dopiero o dwudziestejpierwszej. Ale liczą się
postępy.
A że w parze za tym idą jakieś straty: ubytek snu dziecka i wieczornego
spokoju rodziców.
Nic to. Ważne, że w końcu jest w pionie. I jakaś taka się
doroślejsza i smuklejsza zrobiła.
I my widzimy, i ona czuje, że to coś
wielkiego.
Kaczątko, wcale nie brzydkie, przemieniło w łabędzia.
Zosiu nie odpływaj za daleko od Mamusi!
gratulacje dla córci brawa że juz stoi wkrótce stanie się mobilna :D
OdpowiedzUsuńNo i już wkrótce Matka zacznie odbywać maraton po chacie ;PP ale nie mogę się doczekać w sumie :))
UsuńGratulacje Zosi przekazane ;PPP
pozdrawiam
AM
Obserwowanie tych kamieni milowych to naprawdę coś wspaniałego!
OdpowiedzUsuńOj rację masz!! A do tego obserwowanie radości zdobywania tych nowych kamieni - bezcenne :))))
Usuńpozdrawiam
AM