DRĘ to, żeby policzyć, ile kawałków z całej rolki się uDRZEĆ zdoła.
DRĘ SIĘ, bo muszę dać o sobie znać!
Rozumiesz Mama? ROZUMIESZ?!
A jakże. Cierpliwość, empatia i raczkowanie razem z
dzieckiem. Zniżam się do jego poziomu, żeby wyżej stawiać Zozolka. Wejść w tą
magiczną, dziecięcą perspektywę. No to drzyj ten papier, jako Cię Babcia W.
nauczyła*. Szczęście, że liczyć nie potrafisz – to za dużo toaletowych kawaląteczków
nie mnożysz. Chociaż jak się czasem rozpędzisz – to,
o zgrozo - łazienka usłana
srajtaśmą. Pięknie.
Bo trzeba Wam wiedzieć, że Zosia nocnikowo tą srajtaśmę
zdobywa.
Częściej jednak przylepiają CI się te kawałeczeczki do kiełbaśnych
uślunfranych rączuniek,
i wyglądasz wtedy jak niedoskubany kurczaczek.
Trzepoczesz kiełbaskami i oczętami, i piszczysz równie wielkanocnie. Razem
piszczymy. I szczebioczesz, że: Mama, e!, weź mi to
z ręki, bo już mi się nie
podoba zabawa. I amen. Z papierem koniec.
Do następnej siku/kupy.
Ale czy to
tylko takowy tolaetowy jest w domu? Setki, miliony innych papierów, papierków,
papierereczków. I nic Tobie, Zofiuu, nie umknie. Skrupulatnie sprawdzasz
wszelkie, zaprzeszłe (przejedzone) nawet, paragony zakupów. Z lubością
przeglądasz ulotki, uloteczunie,
które wydobędziesz z matczynej torby.
Swoją
drogą torba – super sprawa- zawsze jest witana z stukroć większym entuzjazmem,
niż jej właścicielka. Nic to, że rzeczona właścicielka przyszła styrana z
roboty i choćby pół buziaka chciała łaskawie od Dziecięcia otrzymać. No ale
przynajmniej torbę mam wysprzątaną należycie. Jak nigdy!
Papierów stos piętrzy
się również w Zakazanym Pokoju. Zostaw je w spokoju!
Nie zostawię – pognieść przecież
muszę! Mama, to moja praca. I potem chowam się przed krzywym spojrzeniem Pani z
okienka, przy odbiorze wyników badań.
Że pogniecione? Pani, Ważne, że wyniki dobre!
Papierowe są też gazety: szał podwójny, bo tu do głosu (szelestu i gniecenia
kiełbasianą rączką) dochodzi kolor. Uwaga na lidlowskie gazetki promocyjne, bo
wówczas kolor zostaje
na kiełbasiątkach!
Papierowa jest lista zakupów: świętość
– zakaz – nie tykać!
Mama, e! Bo tu mi się udarło! Napraw!
Papierowe są pieniądze:
wyspa niezdobyta – i niech tak zostanie! Rodzice je tylko zdobywają. Wraz z coraz
barwniejszym rodzicielskim doświadczeniem.
Dobrze, że nie piszę na papierze,
bo
jeszcze by mi Zosiek posta pogniótł.
*Matka Matki pyta: Czy to miał być taki psikus?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM