27.1.16

Nasze małe zoo.






































Gdy widzisz dwie kreski – myślisz: pchełka.
Nosiłam wielki brzuch – mówiłam: hipopotam.
Rodząc - krzyczałam: słoooń!
Karmiłam i szczebiotałam – małpeczka.
Po drodze był też kangur i koala – przyklejone do mamy.

A teraz mamy NARAZ małe zoo. 

Oto ono:

Koń
Sceneria: Zośka po kilka razy woła, że chce na nocnik. 
Po czym przy samym sprzęcie stwierdza, że to żart był.

JA (poirytowana): Zosia, nie rób mnie w konia!
ZOSIA: Patataj, patataj…


Kot
Sceneria: Drepcze kot na podwórku sąsiadów. 
Zosia zachwycona gramoli się mi na ręce;
co by do okna łba przykleić. I już po chwili:

ZOSIA: Miauuuuuuu! (dźwięk, jak widelcem po talerzu)


Ryba
Sceneria: Zosia pałaszuje ukochanego łososia. 
Caaaały kawał. Wstaje od stołu i robi tajotę (karuzela, piruet).

JA: Zosia nie kręć się tak, bo ryba w brzuszku się też zakręci 
i połknie swój ogon... (z serii głupich powiedzeń mamy)


Pies
ZOSIA: kaszlące, przerażające: ŁAAAAUHAŁ!!!

Sceneria: zarówno w domu, gdzie pluszowe kundle walają mi się pod girami,
 jak i na dworze – spacerują nie tylko matki z dziećmi, ale dzieci z matkami, tfu - psami.


Świnka
Sceneria: Oglądanie książeczek o tematyce wiejskiej.

Zosia: ultradźwiękowo: IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII, iiiiiiiiii, IIIIIIIIIIIIII


Kaczka
Sceneria: Zosia zaczyna stroić miny. 

JA: Zosiu, co robisz taką kaczuszkę?
ZOSIA: znów mocno piskliwie: KŁAAA kŁAAA!!


Zając/królik/kangur:
Sceneria: Ktoś przychodzi (Zosia zaczyna przedstawienie). 
Lub w książeczce wypatrzony został zając.

ZOSIA: Z całym swoim 13kilogramowym ciałkiem: OPsasa Opsasa! (alternatywnie: IC, ic!)



I zdaję mi się, że zwierzyniec powiększa nam się z każdym dniem. 
Także powrócimy do tematu ;)

Ihaha!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dzięki za Wasze komentarze - wszystkie są przeczytane i na wszystkie odpowiadam. AM

>